wtorek, 10 kwietnia 2012

Bieli znak

Ukochany S. Jesienin *


Pozostała mi jedna zabawa
Palcami w ustach - wesoły gwizd
Skończyła się durna ma sława,
Żem cham, a nawet awanturnik

Och! Co za śmieszna strata!
Wiele ich w życiu jest
Wstyd mi, że wierzyłem w Boga
Gorzko mi, że już dzisiaj nie

O, złociste, dalekie horyzonty!
Wszystko spłonie w mroku powszedniości
Jeżeli urządzałem skandale i burdy,
To właśnie po to, aby rozjaśniac ciemności

Dar poety - pieścić i kreślić
Mistyczny na na nim znak
Biała róża i czarny gad
Chciałbym ich teraz pożenić

Niechby się nie działy, niechby nie przepadły
Te pomysły różanych dni.
Jeżeli diabły sie w mym umyśle zagnieździły
To znak że aniołowie wcześniej byli już w nim

W zamian za radosne mgły i tumany
Idąc z nimi do nieznanej krainy
Chcę w ostatniej godzinie
Poprosić tych, którzy zostaną przy mnie

Aby za wszystkie me grzechy ciężkie,
Wyśmiewanie błogosławieństwami
Położyli mnie w ruskiej rubaszce
Abym mógł umrzeć pod ikonami


*

S. Jesienin – Pozostała mi jedna zabawa tłumaczenie: Marta Pycior


__________

poniedziałek, 9 kwietnia 2012

Sumi Jo

*Mozna sie modlic w ten sposob :
Ave Maria, gratia plena,
Dominus tecum, benedicta tu in mulieribus, et benedictus fructus ventris tui Jesus.
Sancta Maria mater Dei,
ora pro nobis peccatoribus, nunc, et in hora mortis nostrae.
Amen.

Mozna tez i tak:
Ave Maria! Jungfrau mild, Erhöre einer Jungfrau Flehen,
Aus diesem Felsen starr und wild Soll mein Gebet zu dir hinwehen.
Wir schlafen sicher bis zum Morgen,
Ob Menschen noch so grausam sind.
O Jungfrau, sieh der Jungfrau Sorgen,
O Mutter, hör ein bittend Kind!
Ave Maria! Ave Maria!
Unbefleckt!
Wenn wir auf diesen Fels hinsinken Zum Schlaf, und uns dein Schutz bedeckt Wird weich der harte Fels uns dünken. Du lächelst, Rosendüfte wehen In dieser dumpfen Felsenkluft,
O Mutter, höre Kindes Flehen,
O Jungfrau, eine Jungfrau ruft!
Ave Maria! Ave Maria!
 Reine Magd!
Der Erde und der Luft Dämonen, Von deines Auges Huld verjagt, Sie können hier nicht bei uns wohnen, Wir woll'n uns still dem Schicksal beugen,
 Da uns dein heil'ger Trost anweht; Der Jungfrau wolle hold dich neigen,
 Dem Kind, das für den Vater fleht.
Ave Maria!: Ave Maria!

 Jednakże w moim odczuciu wokaliza jest modlitwą uniwersalną... bez możliwości pomyłki adresata.

__________

niedziela, 18 marca 2012

Zastępstwa


Zasiedzenia stolikowo-kawiarniano-kawowo-papierosowe zastąpione tarasowym przykucnięciem. Okazuje się, że wszystko mozna zastąpić.
Nawet wszystko - niczym.

__________

sobota, 17 marca 2012

Kartki z podróży



Zmiany w psychice miały mieć miejsce równolegle do zmian geograficznych ciała względem osi ziemskiej. Może należałoby wyjechać na Antarktydę aby zmienić sposób widzenia otoczenia? A może nawet nie...
Ostecznie zmiany nastąpiły w posiadaniu bogatszej przeszłości. Przyszłość jak zwykle była mglista i nie tylko z powodu mgły.
Podróże kształcą. Podróże nudzą. Podróże udawadniają bez ilu rzeczy jestem w stanie żyć.


__________

wtorek, 13 marca 2012

czy można?

czy można przeżyc życie żalując, że nie mieszka się w innym mieście z inną osobą
czy można żałować brak posiadania Mistrza albo kota
żałować brak braku

__________

sobota, 10 marca 2012

wiedza

adekwatna
nieadekwatna
intuicyjna

na której się oprzeć, której się obawiać?

__________

piątek, 9 marca 2012

każdego dnia każdego


__byc jednocześnie uśmiechniętym i przestraszonym
każdego głodnym i najedzonym
każdego śpiącym i niewyspanym
każdego umierającym wieczorem
________

środa, 29 lutego 2012

wizytówka


pejzaż lustrem malarza
wers lustrem poety
dźwięk lustrem śpiewcy
ja - siebie bez ram

__________

niedziela, 26 lutego 2012

znak pytania


Co mnie uszlachetnia?
czy już uwzniośla mnie umiejetność uwznioślania?
czy przedmiot moich uwzniośleǹ jest mi potrzebny?
w którym momencie? na jak długo?

__________

czwartek, 23 lutego 2012

wybory postaw


Gdyby należało wybierać pomiędzy wolnością a równością, A. Camus wybrałby wolność.
Zainspirowana tym wyborem, po przeanalizowaniu aspektu istnienia wolności bez równości, zauważyłam, że mam w bardzo małym poważaniu
moją kobiecość względem męskości
moją niskość względem wysokości
moją wrażliwość względem grubiaǹstwa
moje grubiaǹstwo względem wrażliwości
...

ale o czym może świadczyć fakt, że nie zależy mi już nawet na tym, że z tonącego statku będą mnie ratować na samym koǹcu listy - z racji postawy asocjalnej...

__________

wtorek, 21 lutego 2012

podobieǹstwo


Jeżeli człowiek powstał na podobieǹstwo Boga, to dlaczego chce na siłę Mu być podobnym?

__________

sobota, 14 stycznia 2012

A. Rimbaud - Sezon w piekle

Poetycka starzyzna miała znaczny udział w mojej alchemii słowa.
Przywykłem do zwykłej halucynacji: z całkowitą ostrością widziałem meczet w miejsce fabryki, szkołę werbli uczynioną przez anioły, kolasy na drogach nieba, salon w głębi jeziora; potwory, misteria; tytuł wodewilu piętrzył koszmary przede mną.
Później objaśniałem swoje magiczne sofizmaty halucynacją słów!
W końcu zauwazyłem niesamowity nieporządek mojego umysłu. Próżnowałem nękany ciężką gorączką: zazdrościłem szczęśliwym zwierzętom- gąsienicom symbolizującym niewinność czysca, kretom, snom dziewiczości!
Moj charakter gorzkniał. Mowiłem do widzenia światu w spefyficznych romansidłach:

PIESN NAJWYZSZEJ WIEZY

Niech zagosci, niech zagosci
Sezon miłosci.

czynie cierpliwosci
zawsze zapomniane.
Obawy, przykrosci.
Do nieb uleciane
I głód tak niemily
zaciemnia mi żyły

Niech zagosci, niech zagosci
Sezon milosci.

Tak jest tez na łące
Wydanej niepamięci ,
Bujnej i kwitnącej
Ziołem I chwastem msci
Brzeczenia nieujarzmionych
much plugawych

Niech zagosci, niech zagosci
Sezon miłosci

*
przekład: Marta M. Pycior

__________

piątek, 13 stycznia 2012

Dwie samotności



Artysta odczuwa samotność tworząc, obserwując zjawiska i obiekty, własne ciało, myśli, ból.
Przepowiada przyszłość, przeszlosc i teraźniejszość.

Artysta jest także sam, porzucony przez własne dzieło.

__________

czwartek, 12 stycznia 2012

A Rimbaud- Sezon w piekle - Delirie - II Alchemia slowa, cd

Zbawienne mysli poranne*

O czwartej rano, latem
Trwa jeszcze sen miłosny
 spod krzakow parujacy
 chuci wieczornych zapachem
Tam, na placu obszernym
U Hesperyd* w słońcu promieniach
Już pracują w podkasanych rękawach
Budowlancy

Gdzie pustkowie omszałe*, spokojne
Przygotowana kosztowna okładzina
Na której mieścina
Pomaluje nieba zmyślone

Dla majstrów tych, przzemilych*
Poddanych króla Babilonu,
Wenus! Opuszcza na chwilę ukochanych
Których dusza opasana w laurowym jest wieńcu

O Pasterzy Królowo*,
Robotnikom gorzałki nalej
By siłę użyczali pokojowo
Wyczekując w morskiej fali kąpieli południowej

- przeklad Marta M. Pycior

*
przypisy
* Tytul "Zbawienne mysli poranne" - zwyczajowo uzywanywylacznie wtedy, gdy wiersz jest odseparowany od calosci poematu "Sezonu w Piekle", czesc Delirie - rozdzial II Alchemia slowa.
*Hesperydy zamieszkiwaly wg wierzen wyspe na zachodzie, stad odczytuje sie tan fragment jako czas zachodu slonca. W ogrodzie Hesperydy dbaly o zlote jablka
* przemilych, slowo - w oryginale "charmant", - ktore Rimbaud uzywa zwykle w ironicznym znaczeniu
*Pustkowie omszale - dokladnie nie wiadomo o jaki obraz chodzilo Rimbaid, czy przestrzen sucha i zapomniana czy pelna zywej zieleni mchu
*Krolowa Pasterzy - tutaj mozemy domyslec sie symbolu Wenus, ktora otrzymala jablko - od Parysa przebranego w pasterza, ktory mial obdarowac owocem najpiekniejsza z bogin

- Wiersz ten, jest jednym z najmniej regularnych wierszy A. Rimbaud, uwaza sie, ze chcial w ten sposob podkreslic przynaleznosc wiersza do typu naiwnie zbudowanego, niedoskonalego, pochodzacego z ludu.

__________

środa, 11 stycznia 2012

A. Rimbaud - Sezon w piekle - Delirie II.Alchemia slowa

II Alchemia słowa

Moje. Historia jednego z moich szaleństw.
Od dawna chwaliłem się, że zawładnąłem wszystkimi mozliwymi krajobrazami, i uważałem za śmieszne slynne gwiazdy malarstwa i poezji współczesnej.
Lubiłem idiotyczne malarstwo, zdobione nadproża, dekoracje, obrazy jarmarczne, szyldy, zwykle neonowki, niemodną literaturę, łacinę kościelną, erotyczne książki z blędami ortograficznymi, romanse naszych przodków, baśnie czarodziejskie, książeczki z dziecinstwa, stare opery, prostackie refreny, naiwne rytmy.
Śniłem krucjaty, odkrywcze wyprawy, o których brak relacji, republiki bez przeszłosci, stłumione wojny religijne, obyczajowe rewolucje, przemieszczenia ras i kontynentów: wierzyłem we wszystkie czary.
Wynalazłem kolor samogłosek! - A czarne, E białe, I czerwone, O niebieskie, U zielone. - Ustaliłem formę i ruch każdej ze spółgłosek i w instynktownych rytmach pochlebiałem sobie, że odkryłem poetyckie słowo dostępne, któregoś dnia wszystkim zmysłom. Zastrzegałem sobie prawo przekładu.
Początkowo były to wstępne studia. Spisywałem milczenia i noce, notowałem niewyrażalne.
Utrwalałem zawroty głowy.

Łza*
Z dala od ptaków, od trzody, od wieśniaczek,
Cóż to piłem na klęczkach, we wrzosowisku
Otoczony przez czuły leszczynowy krzew
W mgliście ciepłym i zielonym popołudniu?

Cóż mógłbym pić w tej młodocianej Sekwanie
Muszle bezglośne, trawnik bez kwiecia, chmurne
niebo! Pić z pożółkłych sakw, z dala od mojej
chaty Lubej? likieru efekty potne

Byłem tu podejrzanym szyldem gospody
Burza wyczyściła niebo. Wieczorem
Źródło wiło sie w piaskach dziewiczych
Boski wiatr ciskał w stawy gradem

Płacząc, widziałem złoto – a spijać go nie mogłem.

-
przekład Marta Pycior

wtorek, 10 stycznia 2012

A. Rimbaud - Sezon w piekle. Delirie. I - Szalona dziewica

Delirie
1. Szalona dziewica
PIEKIELNY MAŁŻONEK

Posłuchajmy spowiedzi jednego z towarzyszy piekła
« O, boski Małżonku, Panie mój, nie odmawiaj spowiedzi najsmutniejszej z twych służebnic. Jestem zgubiona. Jestem pijana. Jestem nieczysta. Co za życie !
Wybacz, boski Panie, wybacz! Ach! wybacz! Nic tylko łzy! i nic tylko łzy jeszcze pozniej, mam nadzieje !
Pózniej, poznam boskiego Małzonka ! Urodziłam sie Jemu poddana. – Inny może mnie teraz bic !
Teraz jestem na dnie swiata ! O moje przyjaciołki !... nie, nie moje przyjaciołki… Nigdy podobnych delirii ani tortur… Czy to jest głupie!
Ach, cierpię i krzyczę. Cierpię naprawdę. Jednakże wszystko mi wolno, jestem otoczona wzgardą najbardziej wzgardzonych serc.
Ostatecznie, zwierzmy sie, przestaje powtarzac dwadziescia innych razy –tak posepne, tak nic nie znaczace!
Jestem niewolnicą piekielnego Małżonka, tego, który zgubił szalone dziewice. To ten właśnie demon.
Nie jest to widmo ani duch. Ale mnie, która utraciłam madrosc, która potępiona jestem i umarła dla świata- mnie sie nie zabija! Jakże go wam opisać? Już nawet nie potrafie mówić. Jestem w żałobie, płaczę, boję się. Trochę ochłody, Panie, jezeli pozwolisz, jezeli zechcesz!
Jestem wdową... - Byłam wdową... - ależ tak, byłam niegdyś dosc powazna i nie urodziłam się aby stać się szkieletem!... - On był nieomal dzieckiem... Jego tajemne przysmaki uwiodły mnie. Zapomnialamwszystkie moje ludzkie powinnosci aby za nim podazyc. Co za życie! Prawdziwe życie jest nieobecne. Nie ma nas na świecie. Idę tam, dokąd on idzie, tak trzeba. Często unosi się przeciwko mnie, mnie, biedną duszyczkę. Demon! - To demon, wiecie, to nie jest człowiek.
Mówi on: "Nie lubię kobiet. Miłość jest do wymyslenia od nowa, wiadomo. One nie moga wiecej niz pragnąć bezpiecznej sytuacji. Sytuacja zwycieska, serce i piękność sa odlozone: pozostal w srodku jedynie chlod, strawa malzenska, w dzisiejszych czasach. Ale tez widze kobiety z oznakami szczescia, ktorych, ja, mogłabym uczynic dobre towarzyszki, pozerane najpierw przez prostakow wrazliwych niczym pnie drzew.
Słucham go, czyniącego z nieslawy chwałe , z okrucieństwa wdzięk. "Pochodzę z dalekiego rodu: moi przodkowie byli Skandynawami; przebijali sobie żebra, pili swoją krew. Potnę całe swoje ciało, pokryję je tatuażem, chce stać się ohydna jak Mongoł: zobaczysz będę wyć na ulicach. Chcę stac sie porzadnie wściekła. Nigdy nie pokazuj mi klejnotów, pełzałabym i wiła na dywanie. Moje bogactwo, chciałbym jecale plamic krwią. Nigdy nie będę pracowała…” Wiele nocy, jego demon mnie opetujac, turlalismy sie, walczyłam z nim! – Nocami, czesto pijany, zatrzymywal sie na ulicach badz w domach, aby mnie śmiertelnie straszyc. – Zetnie mi sie naprawde szyje; to bedzie “obrzydliwe”. Och! Te dni, w ktorych on chce chodzic niczym kryminalista.
Czasami mowi, rodzajem rozczulającej gwary, o smierci, ktora skłania do skruchy, o nieszczesnikach, ktorzy z pewnoscia istnieja, o uciazliwych robotach, o odejsciach, ktore rozdzieraja serca.

W norach, gdzie upijaliśmy się, płakał biorac ludzi, ktorzy nas otaczali za bydlo biedy. Podnosil pijakow na ciemnych ulicach. Mial litosc do matki zlosliwej wobec swych malych dzieci. - Odchodzil z wdziękiem dziewczynki idącej na lekcje katechizmu. - Udawał, że obeznany jest ze wszystkim, handlem, sztuką, medycyną. – Podazalazm za nim, tak trzeba bylo!
Widziałam całą dekorację, którą w umysle sie otaczał: ubrania, tkaniny, meble; pożyczałam mu broni, innej twarzy. Widziałam wszystko, co dotykalo go gleboko, tak, jak pragnąłby dla siebie stworzyć. Kiedy wydawalo mi sie, ze ma bezwładny umysł , podazalam za nim, ja, w dziwnych I skomplikowanych uczynkach, daleko, dobrych albo złych: byłam pewna, że nigdy nie wejdę do jego świata. Przy jego ukochanym uspionym ciele, ilez godzin nocnych czuwalam doszukując się dlaczego, chcial tak mocno uciec od realności. Nigdyczłowiek nie miał nigdy podobnego zyczenia. Przyznawałam- nie obawiając się o niego- że stanowić mógłby poważną groźbę dla społeczeństwa. – Posiada byc moze tajemnice aby zmienić życie? Nie, on jedynie ich szuka- odpowiadałam sobie samej. Ostatecznie jego miłosierdzie jest, zaczarowane, i jestem w nim wiezniem. Żadna inna dusza nie miałaby dość siły- siły rozpaczy! - by je znosić i byc podopieczną i kochaną przez niego. Poza tym, nie wyobrażałam go sobie z inną duszą: widzi się tylko własnego Anioła, nigdy czyjegoś Anioła- tak mi sie wydaje. Byłam w jego duszy jak w pałacu, który opróżniono, by nikt nie ujrzał osoby tak mało nobliwej jak ty: to wszystko. Niestety! Bylam zależna od niego. Ale co zamierzał z moim ponurym i tchorzliwym istnieniem? Nie czynił mnie przez to lepszą jezeli nie kazal mi sie zabic! Smutnie urazona mówiłam mu kilkakrotnie: "Rozumiem cię". Wzruszał ramionami.
W ten sposob moje cierpienie odnawialo sie bezsustannie, uwazalam sie za zagubiona we własnych oczach- tak jak we wszystkich oczach, które zechciałyby na mnie spojrzeć, gdybym nie była po wieczność skazana na powszechne zapomnienie! - coraz mocniej byłam zglodniała jego dobroci. Z jego pocałunkami i usciskami jego przyjaciołek, to było niebo, posępne niebo, gdzie wstępowałam, gdzie chcialabym byc pozostawiona, nędzna, głucha niema, ślepa. Już do tego zaczynam przywykac . Widze nas jak dwoje dobrodusznych dzieci przechadzających się swobodnie po Raju smutku. Byliśmy ze sobą zgodni. Dogłębnie wzruszeni pracowaliśmy wspolnie. Ale po przeszywającej pieszczocie mówiał: "W ten sposob bedzie ci sie wydawac dziwnie, kiedy mnie tutaj już nie będzie, przez co przeszyłaś. Kiedy nie będziesz już miała moich ramion wokół szyi ani mojego serca, abys mogla tam odpoczac, ani tych ust na twoich oczach. Poniewaz trzeba abym tam odszedl, bardzo daleko, któregoś dnia. Nastepnie trzeba abym dopomógl tam także innym: to mój obowiązek. Chociazby nie było to wcale przyjemne... droga duszyczko..." Natychmiast przeczuwałam, kiedy odszedl, jak ofiara zawrotow glowy, wtrącona w najstraszliwszą ciemność: śmierć. Wymogłam na nim obietnicę, że mnie nie porzuci. Zrobił to dwadzieścia razy, tę obietnicę kochanka. Było to równie frywolne jak ja mowiaca do niego: "Rozumiem cię".
Ach, nigdy nie byłam zazdrosna o niego. On mnie nie opuści, mam nadzieje. Kim moglabym byc? On nie ma zadnych znajomosci, nigdy nie będzie pracował. Pragnie żyć jak lunatyk. Czy jedynie jego dobroć i miłosierdzie dawałyby mu prawa w rzeczywistym świecie? W tej chwili zapominam litośc, w która wpadłam: ona uczyni mnie silną, bedziemy podróżowac, bedziemy polowac na pustyniach, będziemy spać na brukach nieznanych miast, niepomni na nic, beztroscy. Albo zbudzę się a prawa i obyczaje zostana zmienione, - dzięki jego magicznej władzy- albo świat, pozostając taki sam, przyzwoli na moje pragnienia, radości, nonszalancje. Ach, zycie pelne przygod, ktore sitnieje w ksiazkach dla dzieci, aby mnie wynagrodzicn tyle cierpialam – czy dasz mi to ? On nie moze. Nie znam jego idealu. Powiedział mi, że ma wyrzuty sumienia i nadzieje: nie powinnam sie tym zajmowac. Czy rozmawia z Bogiem? Może powinna byla zwrócić się do Boga. Jestem na samym dnie otchłani i nie umiem już się modlić.
Gdyby mi wytłumaczył swoje smutki, czy pojęłabym je lepiej niż jego szyderstwa? Atakuje mnie, spędza długie godziny na zawstydzaniu mnie wszystkim, co tylko mogłoby mnie dotknąć, i oburza się jezeli(( płaczę.
"- Czy widzisz tego eleganckiego, młodego mężczyznę, wchodzacego do pięknego i zacisznego domu: nazywa się Duval, Dufour, Armand, Maurycy, czy ja wiem ? Pewna kobieta poświęciła się kochac tego niegodziwego idiotę: umarła, z pewnoscia jest świętą w niebiosach, od tej chwili. Zabijesz mnie, jak on zabił tę kobietę. Taki nasz los, nasz, serc miłosiernych..." Niestety! Bywały dnie, kiedy wszyscy ludzie bedac aktywni zdawali mu się zabawkami groteskowych delirii; śmiał się strasznie, długo. – Po czym znowu przybierał gesty młodej matki, ukochanej siostry. Gdyby mniej był dziki, bylibyśmy uratowani! Ale jego łagodność jest także śmiertelna. Jestem jego poddaną. - Ach, jestem szalona!
Pewnego dnia byc może zniknie w cudowny sposob: ale muszę wiedzieć, czy znowu ma uniesc się do jednego nieba abym mogła widziec troche wniebowstapienie mojego narzeczonego!”
Dziwne małżenstwo !

przekład Marta Pycior

niedziela, 1 stycznia 2012

o teorii zwyciestwa slow kilka


Kiedys w kazdych zawodach potrzebny byl przegrany, ale ostatnio zaczęto doceniać wazność udziału. Matematyka wycofała się, probalilistyka również. Bierzemy udział aby odczuć szczęście, aby przeżyć fakt uczestnictwa... przez solidarność... z nudów...
Co zrobic z zasadami kognitywnymi?

__________