piątek, 9 września 2011

Adopcja - nowela na dwie i pol osoby oraz czarny samochod

Zamiast dzień dobry i jak się czuję, i że dobrze a jak ona się czuje, i że też dobrze - Agata wyrzuciła z siebie jednym tchem zdanie, które, jak miałam wrażenie, czekało w jej ustach od dłuższego czasu aby mnie, lub komukolwiek z braku mnie - oznajmić: zdecydowałam adoptować dziecko. Gestem zaprosiłam niespodziewanego gościa do kuchni i robiąc herbatę uśmiechnęłam się zachęcajaco do opowiadań. Bo wiesz, mam już 42 lata i to jest najwyższy czas.Słowo "najwyższy" bylo podkreślone szeptem. To było zupełnie konspiracyjnie. Zapytała czy byłabym tak uprzejma wystawić jej świadectwo moralności. Poczułam się trochę jak ksiądz i nawet zapytałam pod wpływem tego skojarzenia, czy jest wierząca. Odparła, że od księdza zaświadczenie powinna dostać pojutrze. Z pewnościa twoi rodzice także się cieszą, zagaiłam popijając białą herbatą. Ojciec zaproponował mi, że jeżeli zrezygnuję z tego planu, to kupi mi najnowsze bmw. Nastała cisza. Jak myślisz dlaczego on jest taki okrutny? Moze spanikował dowiadując się, że po jego śmierci część majątku przejdzie na zupełnie obce mu dziecko? Aby nie oskarżyć jej ukochanego papuńcia i aby nie zniszczyć jej marzeń nic więcej nie przyszło mi do głowy. Zgodziła się z moim tokiem rozumowania.
Umówiłyśmy się za kilka dni. Była lekko spóźniona. Podjechała czarnym, nowym mercedesem. Nie masz ochoty się przejechać? Zapytała w taki sposób, że nie wypadało mi odmówić. Ale to nie ja wjechałam nim miesiąc pózniej w drzewo. Nie było wtedy świadków.

__________

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz