sobota, 24 września 2011

A. Rimbaud - Sezon w piekle : Zła krew (cz. 6 Odrzucenie religijności i wyrzutów sumienia)

Nuda nie jest już moją miłością. Wściekłość, rozpusta, szaleństwo, w których znam wszystkie uniesienia i klęski- całe moje brzemię jest zdjęte. Doceńmy bez uniesień granice mojej niewinności.
Nie byłbym już zdolny prosić pocieszenia chłostą. Nie widzę się jako przybyły na zaślubiny mając za teścia Jezusa Chrystusa.
Nie jestem więźniem własnego rozumu. Powiedziałem: Bóg. Chcę wolności w zbawieniu: jak za nim dążyć? Zachcianki mnie opuściły. Nie potrzebuje już poświęceń ani boskiej miłości. Nie żałuję wieku czułych serc. Każdy posiada swój rozum, wzgardę i miłosierdzie: zachowuję swoje miejsce u szczytu tej anielskiej drabiny zdrowego rozsądku.
Co do ustalonego szczęścia, domowego albo i nie... nie, nie mogę. Jestem zbyt rozproszony, zbyt słaby. Życie rozkwita dzięki pracy, stara prawda: ja, moje życie nie jest wystarczająco ciężkie, unosi się i szybuje daleko ponad akcją, tym kochanym miejscem na ziemi.
Jakżesz się staję starą panną, której brakuje odwagi aby kochać śmierć!
Gdyby Bóg udzielił mi spokój niebiański, bezcielesny, modlitwę - jak dawnym świętym. -Święci! mocarze! anachoreci, artyści jacy oni są tu już zbędni!
Wieczna farsa! Moja niewinność doprowadza mnie do łez. Życie jest farsą, którą wszyscy wiodą.

Tłumaczyła Marta Pycior

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz